Pies na nartach

Dziś chcę się z Wami podzielić refleksjami na temat zimowych wypadów na narty/snowboard z psem. Bo przecież nie o psa jeżdżącego na nartach chodzi tylko o to, co się z nim dzieje, kiedy my dobrze bawimy się na stoku.

Wiem, wiem… Temat ten poruszany jest co roku latem. Ale mam wrażenie, że cichnie zimą z niewiadomych przyczyn. Może i ja nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie fakt, że jak co roku wybrałam się na zimowy urlop, jak zwykle z psem, z tą tylko różnicą, że w tym roku sąsiadowałam z innymi opiekunami i ich pupilami. Ale po kolei.

Tuż przed wyjazdem zaskoczyła mnie historia zasłyszana od pewnej Pani, od której chcieliśmy wynająć pokój, że z pieskiem to nie bardzo, bo ostatnio byli tacy, których pies zdemolował jej pokój… Pomyśleliśmy „biedny pies” i znaleźliśmy takie miejsce, gdzie ochoczo nas ugoszczą.  Jak zwykle pojechaliśmy w komplecie, czyli dwójka ludzi + Luśka. W mały pensjonacie, do którego nas zaproszono na 4 pokoje gościnne, 3 zajmowały rodziny z psiakami. Właściciele pensjonatu wręcz się ucieszyli widząc taki czworonożny składzik.

Już rano okazało się, że zaraz po śniadaniu ludzie z pokoju obok owszem pakują się na stok, ale pupila, z którym przyjechali zostawili w pokoju. Pies zaczął szczekać rano i skończył wieczorem, kiedy zadowolona z dobrej zabawy rodzina wróciła ze stoku. To było straszne…! Jego jakże kochający opiekunowie zafundowali mu OGROMNY STRES! Nie siedział sam w swoim domu, który zna, nie zaglądał do niego nikt bliski, nikt nawet nie pomyślał, że robi mu krzywdę. Kiedy pytałam, dlaczego tak zrobili usłyszałam, że „on tak ma, że szczeka jak zostaje sam”. Skąd pomysł zatem, żeby zostawić go w jeszcze trudniejszej dla niego sytuacji? Dlaczego?  Przecież dla tego psiaka wyjazd na ferie był jeszcze większym stresem niż codzienność, z którą jak wynikało z rozmowy, nie radzi sobie zupełnie, a czemu winni są jak zwykle opiekunowie. Zostawanie w domu samemu to też umiejętność, którą należy posiąść, a której nauczenie jest rolą opiekuna. Tak niewiele ludzi zdaje sobie sprawę z faktu, że nasze nawet dorosłe psiaki są intelektualnie na poziomie kilkuletniego dziecka. Czy w naszym ludzkim życiu oczekiwalibyśmy od malucha takiej samodzielności i odwagi?

Ludzie zazwyczaj dbają o to, aby wyjazdy czy to zimowe czy letnie były udane, ale co z psami, które z tymi ludźmi wyjeżdżają …? czy naprawdę chodzi o to, że gdy ktoś zapyta co zrobili z psem, gdy wyjechali będą mogli dumnie powiedzieć, że był z nami, bo „przecież to jest członek rodziny”. Jeśli komuś przychodzi do głowy pomysł, że zostawienie psa w nowym, nieznanym domu/pokoju jest dobrym pomysłem, gdy nigdy wcześniej nie był uczony takich zwyczajów, jest w OGROMNYM BLĘDZIE!!!

Skoro zazwyczaj jedziemy na taki wypad w składzie co najmniej 2 osobowym + pies (opisywana przeze mnie rodzina liczyła 5 osób + pies) można zorganizować przyjemnie czas dla wszystkich. Jeden człowiek jeździ na stoku a drugi spędza świetnie czas z psem: spaceruje, socjalizuje z nowymi ludźmi, wymyśla fajne zabawy, idzie na pyszne jedzonko do pobliskiej knajpki (tego też należy naszego czworonoga wcześniej nauczyć), idzie na szlak zdobywając górę pieszo lub wjeżdża gondolą, zostaje w pensjonacie i czyta książkę, jeździ autem zwiedzając okolicę… i mogłabym tak wymyślać bez końca. Bo sądzę, że fan jest wtedy, gdy FRAJDĘ MAJĄ WSZYSCY UCZESTNICY WYJAZDU, czyli wszyscy członkowie rodziny… Tak przecież jest, gdy jedziemy na ferie zimowe z dzieckiem lub z osobą, która nie lubi lub nie może jeździć na nartach/snowboardzie. Czy wtedy też zostawilibyśmy dziecko lub kompana podróży samego w pokoju? No chyba, że jest dorosły i ma takie życzenie.

Zajrzyjcie do swoich głów, pomyślcie i zapytajcie sami siebie co musi czuć i myśleć taki psiak, gdy ludzie się pakują, zabierają go w jakieś miejsce autem a potem zostawiają i wychodzą. W przypadku psa z mojej historii wiedział jeszcze, że w domu, w którym go zostawili są 2 inne psy… Przerażenie, strach, frustracja! I tak cały dzień…

TO JEST APEL!

Nie bądźmy rodziną dla psa tylko ze sloganu!

Jestem zwolennikiem zabierania psa ze sobą na (prawie) wszystkie wyjazdy. Ale wspólne wyjazdy muszą być przemyślane! Dlatego APELUJĘ! Uczcie się o swoich pupilach na co dzień. Nie potrzebne są nam do tego sztuczki ani tor przeszkód ani nawet plac treningowy. Myślcie jak one się czują, gdy tak a nie inaczej postępujecie, pytajcie, jeśli nie wiecie. Dzwońcie lub piszcie.  Proponuję Wam taką naukę siebie nawzajem, która pozwoli Wam zrozumieć psi świat. Nie wystarczy znać tylko swojej dzielnicy czy podwórka. Uczcie się jak zabierać ze sobą psa w różne miejsca, również te „ludzkie” /publiczne – do kawiarni, autobusu czy do taksówki, bo to przydaje się na wyjeździe i na co dzień. Ta praca i nauka odwdzięczają się tym, że gdy jesteśmy tuż przed wyjazdem nie musimy się martwić, gdzie zostawić psa, bo możemy go (prawie) wszędzie ze sobą zabrać. Mając spokojnego, dobrze wychowanego psa nie tylko nasze życie jest prostsze i przyjemniejsze, ale i jemu żyje się z nami lepiej.

 

Podobne wpisy