„Czy to prawda, że pies powinien mieć jednego „przewodnika”?

„Czy to prawda, że pies powinien mieć jednego „przewodnika”?

Na jednej z ostatnich konsultacji padło pytanie którego dawno już nie słyszałam. Poprosiłam o doprecyzowanie pytania.

„Chodzi o to czy każdy może psa karmić, ćwiczyć i chodzić z nim na spacery, czy lepiej jak będzie to jedna osoba?

Nie sądziłam że nadal jeszcze krąży to po przekonanie w świadomości ludzi. Zatem jeśli to czytasz i masz wątpliwości to spieszę z argumentacją obalającą ten mit.

Każdy pies, bez wzglądu na wiek i środowisko w którym żyje stara się zorientować czego i po kim może się spodziewać. Czy to pies żyjący w rodzinie ludzkiej, psiej czy wśród zwierząt różnych gatunków obserwacja i reakcja na każdego osobnika oddzielnie pozwala mu przetrwać i poczuć się bezpiecznie.

Weźmy pod lupę kilka scenariuszy tego, jak pies może reagować na tą samą czynność z każdą osobą
w inny sposób.

Jako pierwszy przykład posłużą moje psiaki i nasza codzienność.

Kiedy w ciągu tygodnia robiąc sobie popołudniową kawę otwieram drzwi lodówki sięgając po mleko
i jest godzina np. 14. moje psiaki nawet nie podnoszą głowy będąc o tej porze podczas drzemki, gdyż nie mam zwyczaju dokarmiać ich między posiłkami. Dostają obiad ok godz. 16. Ale! Gdy jest weekend i mój mąż Michał otwiera lodówkę o 12, 14, 15 lub 18 to nie tylko Emi i Majki ale również kotka Moli biegnie z  podwórka do kuchni bo może coś dostaną 😉 Na tym polega obserwacja i wykorzystywanie przewidywalności ludzi z którymi żyją zwierzęta. Wiedzą, że można spać spokojnie albo, że można pójść do kuchni i dostać coś dobrego 😊 Uczą się że z jednym człowiekiem można uzyskać korzyść w taki sposób – idziemy na swoje legowiska gdy słyszymy „na miejsce” o określonej porze i dostajemy jeść z miski lub na spacerze wykonując określone zadania. Z drugą osobą w inny sposób – biegniemy do kuchni gdy słyszymy otwieranie lodówki, robimy oczy Szreka i to wystarczy. W powyższym przypadku celem jest otrzymanie jedzenia.

Idąc ścieżką nagradzania i jedzenia przychodzi mi do głowy kolejny przykład tym razem ze spotkań
z ludźmi.

Na zajęcia z młodym psem przyjeżdża para ludzi. Oboje będę uczyć go przywołania, bo gdy sami próbowali coś poszło nie tak. Pies biega sobie luzem i zawołany rusza w kierunku człowieka.

Kobieta wkłada w chwalenia psa ogromnie dużo radości ale głaska go, gdy ten podbiega i będąc podekscytowanym skacze po niej nakręcając się emocjonalnie razem z opiekunką. Psa dużo kosztuje taka bliskość dlatego zawołany przestaje reagować. Gdy kobieta przestaje głaskać psa i zamiast go dotykać chwali go miło ale z lekko mniejszą ekscytacją, rzuca jedzenie na ziemię pies zamiast się emocjonować przechodzi do węszenia i szukania smakołyków i sprawiać sobie przyjemność.

Efekt? Cel osiągnięty – pies przybiega, nie skacze i oboje są zadowoleni.

A teraz zajmiemy się drugim opiekunem psa.

Mężczyzna, już wołając psa jest poirytowany i przekonany, że ten na pewno nie przyjdzie. Skoro ja znając tych ludzi 2 godziny słyszę to i widzę, to co dopiero pies, który z nimi żyje. Ale! Kiedy mężczyzna widzi, że partnerce udaje się zmiana i to na jednym spotkaniu, również postanawia popracować nad relacją. Woła psa, a gdy ten tylko na niego spojrzy – lekko zmienionym, zadowolonym tonem zachęca go chwaleniem, pies rusza w jego stronę i uśmiech pojawia się na twarzy człowieka. Pies zdziwiony i lekko speszony podchodzi i dostaje sporo jedzenia. Proponuję aby mężczyzna z psem trochę wspólnie pobiegali i gdy obaj się rozluźniają pies zaczyna przychodzić na każde przywołanie. Efekt? Cel osiągnięty – pies przybiega gdy mężczyzna go woła, obaj są zadowoleni.

Stan emocjonalny w jakim jest człowiek ma znaczenie nawet w takiej, wydawać by się mogło, błahej sprawie jak trening przywołania.

Kiedy to ja zaczęłam wołać psa, również przychodził. Nie miał ze mną żadnych wcześniejszych skojarzeń, więc postarałam się aby te pierwsze były najlepsze z możliwych.

Mamy zatem psa, który prezentuje dane zachowanie w relacji z 3 osobami, które wiedzą na co zwrócić uwagę aby efekt był osiągnięty.

Czy to oznacza, że jeśli zawoła psa ktoś obcy pies przybiegnie? Nie koniecznie. Może to być to osoba psu nieznana lub taka, co do której pies może mieć obawy albo uznać ją np. za mało interesującą. Dlatego między innymi z jedną osobą pies chce współpracować a z inną nie.

Każdy człowiek ma inny temperament, wrażliwość, osobowość. Psy to doskonale widzą i nie chodzi tu o to żeby cel osiągać używając takich samych technik, ale aby technikę dopasować do pary pies + człowiek.

A teraz przykład z domowego świata w którym bywam bardzo często.

Weźmy pod lupę szczeniaczka. Kiedy do rodziny ludzkiej dołącza psi maluszek – już  po kilku dniach wie, że np. mama w rodzinie ludzkiej karmi i super delikatnie głaska, a do tego reaguje na maślane oczy kiedy szczenię chce dostać dodatkowy kęs jedzenia. Dostaje je za to, że usiadło. Tata rodziny wychodzi z nim na spacery i daje jedzenie tylko wtedy, gdy pies usiądzie i pozwoli sobie spokojnie założyć szelki. Warto podkreślić,  że reagowania na słowo „siad” nauczyło dziecko rodziny, gdy miało w rączce chrupka i uniosło ją do góry mówiąc „siad”. Pies z zaciekawieniem usiadł nie wiedząc o co chodzi i za to dziecko dało chrupka. Gdy to zobaczyli rodzice każdy zaczął nagradzać psa za siadanie ale w różnych kontekstach. Nie zawsze oczywiście to siadanie jest potrzebne i adekwatne do sytuacji, ale psy uczą się w kontekście i szybko to wykorzystują. Zatem to samo zachowanie pies prezentuje w relacji z kilkoma „przewodnikami” 😊

Pomagając ludziom w życiu z psami i psom w życiu z człowiekiem widzę, że czasem coś wychodzi z jedną osobą, a druga nie ma do tego zadania kompletnie zasobów – czasu, cierpliwości, chęci. Bywa też, że człowiek robi z psem wymagające, ciekawe rzeczy i sprawia mu to ogromna frajdę ale życie pisze wciąż zmieniający się scenariusz.

Są rodziny, gdzie podczas wakacji pies ma super kontakt z dzieckiem. Tworzą wspaniały team. Dzieciak ma czas dla psa, chodzą razem na spacery, treningi i uczą się sztuczek. To okres w którym cała rodzina zakochana jest w psie. Przychodzi wrzesień, a wraz z nim dziecko ma mniej czasu. Rolę psiego opiekuna i kumpla przejmuje rodzic. Znam taką rodzinę, w której tata tak się zaangażował w psi świat, że widząc jaki potencjał ma czworonożny członek rodziny zapisał się z psem na zajęcia z tropienia. Stał się tym samym kolejnym współtowarzyszem psa i nowym „przewodnikiem”, a pies tym sposobem zyskał drugiego ludzkiego kumpla.

To kolejny przykład na to, że „trenerów” pies może mieć kilku w zależności od zasobów człowieka.

Bywa też, że środowisko jest dla psa zbyt stresujące i nawet gdyby człowiek był najlepiej przygotowany do nauki psa, miał najlepsze jedzenie na świecie, to okoliczności są dla psa nazbyt stresujące i odmówi współpracy każdemu. Zmieniając ten czynnik możemy zaprosić psa do rozmowy.

Ważnym elementem we współpracy z człowiekiem są zaspokojone psie potrzeby. Pamiętajmy zatem, że zanim zaproponujemy psu naukę czegokolwiek, trzeba zastanowić się nad tym czy przyczyną braku współpracy jest człowiek, czy to jak danego dnia, w danym tygodniu lub miesiącu pies czuje się fizycznie, czy wyspał się w spokojnym miejscu i był na spacerze który zaspokoił jego potrzeby.

Wierzę, ze przekonałam Cię do tego, że psy mają OGROMNĄ umiejętność uczenia się z niejednym człowiekiem, a tylko od nas ludzi zależy jak się do tej współpracy przygotujemy. One na pewno dołożą dużo starań żeby nas zrozumieć i z nami współpracować jeśli stworzymy im odpowiednie warunki emocjonalne i środowiskowe.

Podobne wpisy